Co prawda, patrząc za okno można odnieść wrażenie, że zamiast zimy w tym roku przyszła wiosna z domieszką jesieni. Nie zmienia to jednak faktu, że temperatury od -2 do +3 st. C ciężko jest nazwać wiosennymi. A to właśnie temperatura i wiatr w największym stopniu wpływają na to, jak czujemy się na co dzień i jakie zapachy są nam w stanie poprawić nastrój.
Dlatego w dzisiejszym wpisie prezentuję 3 genialnie pachnące, nasycone eliksiry, które pomimo wyraźnych różnic, doskonale sprawdzają się podczas wietrznych i mroźnych zimowych dni.
1. Olejek Brighton Beard Company Ylang Ylang i Drzewo Sandałowe
Olejek Brighton Beard Co. to najlżejszy i najdelikatniej pachnący ze wszystkich eliksirów w zestawieniu. Nie znajdziemy w nim intensywnych akordów, które będą towarzyszyły naszej brodzie przez cały długi dzień. Nie znajdziemy również gęstszej konsystencji, tak charakterystycznej dla olejków Capitana Fawceta, Apothecary 87, czy wersji Premium Precy`ego Noblemana.
Wydawać by się mogło, że ze względu na swoją lekką konsystencję olejek Brightona kompletnie nie nadaje się do stosowania podczas zimy, bo nie nawilża wystarczająco mocno brody smaganej zimnym wiatrem.
Doświadczenie pokazuje jednak, że po pierwsze – dla amatorów orientalnych zapachów nie ma to większego znaczenia, bo w Brighton Beard Ylang Ylang szukają przede wszystkim genialnego zapachu. A po drugie – nawet jeśli kwestia konsystencji w jakikolwiek sposób ich interesuje, to zapach brytyjskiego olejku w 100% rekompensuje im wszystkie jego niedoskonałości!
Sporo zależy również od preferencji, bo dla niektórych brodaczy lekka konsystencja olejku, to jego największa zaleta, a nie wada i tak samo podchodzą do kwestii obłędnego, jednak niezbyt trwałego zapachu.
Dlatego, jeśli zależy Ci na olejku, którego zapach, będzie towarzyszył Ci przez cały dzień – zdecydowanie polecam przejść do dalszych pozycji zestawienia lub zerknąć na klasyczne olejki brody na zimę.
Jeśli jednak jesteś fanem świetnie skomponowanych, oryginalnych zapachów, które jednocześnie nie przygniotą Cię swoim ciężarem i po kilkunastu minutach stopniowo zaczną odchodzić w zapomnienie – Brighton Beard Ylang Ylang to eliksir dla Ciebie!
Dokładnie w ten sam sposób należy pochodzić również do konsystencji olejku od Brighton Beard. Jeśli zależy Ci na eliksirze, który wtarty raz w brodę utrzyma jej nawilżenie przez cały dzień, bez względu na to ile stopni będzie na dworze i jak mocno podkręcać będziesz kaloryfer w biurze – wtedy Brighton Beard Co. nie będzie idealnym wyborem.
Jednak, jeśli od dawna żałujesz, że większość zimowych olejków jest dla Ciebie zbyt gęsta i marzyłeś o eliksirze, który mógłbyś dozować 2-3 razy dziennie, bez zbędnego przetłuszczenia brody – tak samo jak to robisz z lekkimi letnimi olejkami – wtedy Brighton Beard w 100% spełni Twoje oczekiwania.
2. Olejek Cyrulicy Magik
Drugi eliksir w zestawieniu to zupełnie inna bajka niż pozycja nr 1.
Ciężka, słodka i momentami duszna kompozycja sprawia, że Magik od Cyrulików to propozycja wyłącznie dla prawdziwych fanów tego typu zapachów.
Jeśli uwielbiasz słodkie, intensywne nuty, na myśl o wanilii Twoje serce zaczyna bić szybciej, a pod względem intensywności – Twoim niedoścignionym wzorem jest Apothecary 87 Vanilla & Mango – jestem przekonany, że najbardziej magiczny (i jednocześnie najsłodszy) z Cyrulików błyskawicznie podbije Twoje nozdrza.
Podobnie jak w przypadku wszystkich olejków Cyrulików, Magik również charakteryzuje się rzadszą, nieco tłustszą konsystencją. Dzięki temu – z jednej strony bardzo dobrze nawilża brodę, z drugiej – pozwala bardzo łatwo zaaplikować olejek, który błyskawicznie się wchłania. Jedyne o czym należy pamiętać podczas stosowania Magika, to dobranie odpowiedniej ilości olejku. Ze względu na swoją nieco tłustszą konsystencję, w przypadku nałożenia zbyt dużej ilości może przetłuścić brodę i powodować niepotrzebne świecenie.
Jednak, podobnie jak Brighton Beard zapachem, tak Magik rekompensuje to doskonałej jakości bazą olejową, która doskonale nawilża i odżywia brodę.
3. Olejek Damn Good Soap Original
W olejku Damn Good Soap próżno szukać wodotrysków. Nie znajdziemy w nim misternie skomponowanych, pozornie przeciwstawnych nut, które w całościowym rozrachunku świetnie się uzupełniają. Nie znajdziemy również wariacji na temat klasycznych aromatów, które w tej konkretnej kompozycji nabierają zupełnie nowego wymiaru.
Znajdziemy za to ponadczasową, genialną klasykę, która bez względu na zmiany klimatu, długość Twojej brody, czy to, w jakim kraju aktualnie się znajdujesz – doskonale zadba nie tylko o Twoją brodę, ale również o Twoje dobre samopoczucie.
Olejek Original posiada przyjemną, niezbyt tłustą i niezbyt gęstą konsystencję. Dzięki temu błyskawicznie się wchłania, pozostawiając brodę przyjemnie nawilżoną i obłędnie jedwabistą (podobnie jak balsam z tej samej linii zapachowej).
Natomiast jego zapach, to kompozycja klasycznych ciepłych aromatów, opartych na bergamotce, paczuli i drzewie sandałowym, które otulają brodę przyjemnym, pachnącym kocem i doskonale sprawdzają się w trakcie zimowych miesięcy.
Zapach olejku Damn Good Soap Original jest jak dobry kumpel podczas podrywu – wesprze Cię dokładnie wtedy, kiedy tego potrzebujesz i błyskawicznie usunie się w cień, kiedy jego obecność stanie się zbędna.
Bonus: Olejek Pan Drwal Lucky Luke
Nie, to nie pomyłka. Pomimo faktu, że Pan Drwal Lucky Luke to intensywnie świeża, cytrusowo-ziołowa kompozycja, która doskonale sprawdza się podczas cieplejszych pór roku, jest to jeden z moich ulubionych eliksirów na zimę.
Wszystko dlatego, że jest on zupełnym przeciwieństwem wszystkich olejków dedykowanych tej porze roku, które opierają swoje zapachy na nutach drzewnych, słodkich lub mocno nasyconych.
W porównaniu do nich Pan Drwal jest fantastyczną odskocznią od klasycznych drzewnych lub słodkich rozwiązań dostępnych w produktach konkurencji. Jest lekki, świeży, orzeźwiający i obłędnie energetyczny, co podczas szarych, zimnych dni jest wartością nie do przecenienia.
Dzięki połączeniu świeżych cytrusowo-ziołowych nut z mocniej osadzoną bazą, opartą na paczuli, mchu dębowym, tonce i piżmie – jest wystarczająco intensywny, aby świetnie sprawdzać się podczas wiatru, deszczu i niskich temperatur, nie tracąc przy tym absolutnie nic ze swojej energetyczności.
Delikatna, lekka konsystencja olejku sprawia, że błyskawicznie się on wchłania i banalnie łatwo aplikuje. Jest ona również w zupełności wystarczająca, aby odpowiednio nawilżyć brodę, nawet w sytuacji, kiedy cały dzień spędzamy na porywistym wietrze lub w ogrzewanym pomieszczeniu.
Dlatego, jeśli podobnie jak ja, lubisz przełamywać stereotypy i testować zupełnie nowe, nieoczywiste rozwiązania – zdecydowanie polecam Ci sięgnięcie po Lucky Luke jeszcze tej zimy.
Zdjęcie tytułowe pochodzi ze strony: tokkoro.com