Pięknie pachnie ten olejek. Ale dlaczego jest taki drogi?
Takie małe opakowanie balsamu. Na ile to starcza?
100 zł za szampon? Dodają do niego złota? :)
To tylko kilka z komentarzy, które na każdych targach słyszymy od osób, które po raz pierwszy stykają się z kosmetykami do brody.
I nie ma w tym nic dziwnego. Kiedy widzi się buteleczkę olejku, niewiele większą od aptekarskiej fiolki, czy puszkę balsamu, która swoją wielkością przypomina skorupkę ślimaka – ciężko nie zapytać o to, dlaczego tyle kosztują?
Dlatego raz na zawsze postanowiłem wyjaśnić, z czego dokładnie wynikają ceny kosmetyków do brody i sprawdzić, czy rzeczywiście są one tak drogie, jak to się początkowo wydaje.
1. Kosmetyki do brody są produkowane z najlepszej jakości naturalnych składników.
Tak, wiem że brzmi to jak kiepski slogan marki X. Jednak w przeciwieństwie do bełkotu, który możesz usłyszeć w większości reklam, w tym konkretnym przypadku jest to 100% prawda.
Dobrej jakości olejki, balsamy i szampony do brody są przygotowywane wyłącznie z naturalnych składników. Oznacza to brak takich „niespodzianek” jak parabeny, SLS-y, czy inne sztuczne składniki, które delikatnie mówiąc – nie mają najlepszego wpływu na nasze zdrowie.
Dodatkowo, część marek brodowych, przykłada wielką uwagę nie tylko do jakości swoich składników, ale również do miejsca ich pochodzenia oraz sposobu ich pozyskiwania. Wystarczy wspomnieć takie marki jak Mr Bear Family, czy Polish Beard, które wykorzystują składniki pochodzące wyłącznie z określonych, ściśle wyselekcjonowanych obszarów ich krajów i nie idą w tej kwestii na żadne kompromisy.
A takie składniki, podobnie jak warzywa pochodzące z ekologicznych upraw, czy wędliny wytwarzane wyłącznie tradycyjnymi sposobami, muszą odpowiednio kosztować.
2. Są wytwarzane w 100% ręcznie.
W znakomitej większości marek brodowych, ani jeden mililitr olejku do brody nie został do tej pory rozlany przez robota. Ani jedna puszka balsamu do brody nie została wypełniona przez automat. I ani jedna butelka szamponu do brody nie została spakowana przez maszynę.
Nad każdym z tych kosmetyków, od samego początku jego powstania, przez cały proces produkcji, aż po umieszczenie go w opakowaniu, czuwa człowiek. Ten sam człowiek, który precyzyjnie przygotowuje składniki i zestawia je w konkretne receptury. Ten sam, który zarywa noce, aby wszystkie dostawy wyszły w porę i trafiły do jego klientów na czas. I ten sam, który na każdym z opakowań, własnoręcznie nakleja logo z nazwą swojej firmy.
Zresztą wystarczy spojrzeć na zdjęcia pracowni Roba z Dr K Soap Company,czy Jaspera z Damn Good Soap, aby zrozumieć, że kupując kosmetyk do brody nie dostajemy efektu pracy „małych chińskich rączek”, pracujących na taśmie, czy bezdusznych robotów. W każdym, nawet najmniejszym opakowaniu, zamknięta jest wiedza, pasja i niewyobrażalnie długie godziny pracy ludzi, którzy dokładają wszelkich starań, aby produkty sygnowane ich podpisem biły na głowę te, dostępne w sieciowych drogeriach.
3. Część ich ceny stanowi koszt przygotowania opakowania.
Przypomnij sobie butelkę swojego szamponu do włosów. Albo tubkę pasty do zębów. Albo opakowanie jakiegokolwiek innego kosmetyku, który zabiera miejsce w Twojej łazience.
Widzisz je już?
A teraz spójrz na dowolne opakowanie Twojego kosmetyku do brody. Może to być sympatyczny niedźwiedź na puszcze balsamu Mr Bear Family. Albo podróżnicza mapa wewnątrz opakowania olejku Captain Fawcett Million Dolar. Albo balsam do brody Reuzel, do którego dostępu strzeże sam Czarnobrody.
I co – widzisz różnicę?
Bez względu na to, jaki produkt do brody wybierzesz, jego opakowanie będzie znacznie ładniejsze i bardziej charakterystyczne, niż 99% kosmetyków produkowanych przez wielkie koncerny.
Wynika to z faktu, że producentami kosmetyków do brody są w ponad 90% małe, rodzinne firmy, które w przeciwieństwie do korporacji, dbają o zachowanie charakteru swojej marki.
Nie umieszczają na opakowaniach stockowych zdjęć Pana X czy Y, które najlepiej wypadły w badaniach eye-trackingowych. Nie przygotowują 3 linii opakowań i nie sprawdzają, które z nich będzie najchętniej wybierane w hipermarkecie przez statystycznego Kowalskiego. Ani nie oszczędzają na materiałach, bo popilpropylen cieńszy o 0,01 um oznacza oszczędność 10 gr na jednej buteleczce kosmetyku.
Producenci kosmetyków do brody zupełnie inaczej podchodzą do tematu opakowań. Traktują je jako sposób wyrażenia swojego światopoglądu i pokazania tego, co siedzi im głęboko w duszy. Trochę tak, jak offowi muzycy, którzy idą pod prąd otaczającego ich świata i tworzą rzeczy przeznaczone wyłącznie dla wąskiej grupy osób.
I właśnie dlatego szata graficzna kosmetyków do brody jest wykonywana ręcznie, z poświęceniem odpowiedniej ilości czasu i największą dbałością o szczegóły. Poza tym, ze względu na produkcję znacznie mniejszych ilości niż w produkcji seryjnej, cena przygotowania pojedynczego opakowania jest znacznie wyższa, co przekłada się w pewnym stopniu na końcową cenę kosmetyku.
Jednak, osobiście wolę zapłacić kilka złotych więcej i co rano cieszyć oczy pięknym, opakowaniem z charakterem, które przystraja moją półkę w łazience, niż patrzeć na rząd kosmetyków, które poza kolorami i nazwą marki, niczym się od siebie nie różnią.
4. Kosmetyki do brody są MEEEGAAAA wydajne!
Dzięki świetnej jakości składnikom oraz odpowiednim recepturom, wszystkie kosmetyki do brody są przygotowywane w taki sposób, aby można było ich używać jak najmniej. Dzięki temu jedno opakowanie kosmetyku jest w stanie posłużyć swojemu właścicielowi przez naprawdę długi czas. I nie są to tylko puste obietnice.
Dla przykładu.
Jedna porcja olejku do brody to 3-4 krople. Biorąc pod uwagę fakt, że w 1 ml olejku mieści się ok. 50 kropli, bardzo łatwo policzyć, że 10 ml buteleczka zawiera aż 500 kropli olejku.
Zakładając, że olejek do brody będziemy stosowali co rano, raz dziennie, okazuje się, że 1 mała buteleczka olejku wystarczy nam spokojnie na 125 dni używania. Co, po przeliczeniu, daje aż 4 miesiące!
Biorąc pod uwagę fakt, że 10 ml dobrej jakości olejku do brody kosztuje przeciętnie ok. 50 zł, dzienny koszt jego stosowania wynosi zaledwie 0,41 zł. To znacznie mniej niż godzinny bilet parkingowy, nie wspominając już o takich „luksusach” jak obiad w uniwersyteckiej stołówce, czy przyzwoita kawa :)
A podobny przelicznik można śmiało zastosować w przypadku balsamów do brody, szamponów, czy wosków do wąsów.
I co, nadal uważasz, że kosmetyki do brody są tak strasznie drogie?